Strony

poniedziałek, 30 stycznia 2012

4. 'Zasada numer 4.'

Nim zdążyłam podnieść się z kanapy, trzy ciała zepchnęły mnie na podłogę przytrzymując w pomieszczeniu. Czułam jak łzy zbierają mi się w oczach.
- Amy ! - upomniał mnie Louis. - Nigdzie nie idziesz, zostajesz tu !
- Po co mam tu zostać ?! Co mam robić ! - wrzasnęłam rozprostowując się na kanapie, Zayn z Liamem nadal mnie trzymali, żebym im się nie wymknęła. - Nie rozumiesz, że nie mam teraz nic ! Muszę wyjechać... do taty, do Nowego Yorku. - dokończyłam zdrętwiałymi wargami, a przed oczyma widziałam wizje siebie w Nowym Yorku. Słabo mi się zrobiło jak pomyślałam o tych zatłoczonych przez paparazzi ulicach, pod moimi oknami.
- Nie musisz... - odezwał sie Harry, spojrzałam na niego jak głupia. Czyżby..? - Może... - dodał patrząc po chłopakach - Może Amy zamieszka z nami?
Nie chciałam w to uwierzyć... Mogę zostać w Londynie !
- Amy... - mruknął Niall z wielkimi oczami. - Zamieszkasz... z nami ? - powstrzymywałam się resztkami sił, żeby nie krzyknąć, ze uratowali moje życie.
- Yhhmmm.. No ok. - powiedziałam wzruszając ramionami. - Ale... jak ?
- Czasami przyjeżdżała do nas moja siostra, Fizzy. Jest wolna sypialnia, jakieś ubrania, prywatna łazienka. Nie ma problemu.
Chłopcy spojrzeli na siebie nawzajem i uśmiechnęli się. Zayn z Liamem wypuścili mnie już z objęć i pozwolili rozsiąść mi się wygodnie na kanapie.
- No... wystarczy, ze czasami coś nam ugotujesz, posprzątasz, pozamiatasz..., zwykłe domowe prace, wiesz o co chodzi. - powiedział Louis, zrobiłam wielkie oczy. NIGDY ! Ale... nie mam gdzie mieszkać. No, Amy, podejmij pierwszą męską decyzję w swoim życiu. Zagryzłam potężnie wewnętrzną część policzka, przeczesałam włosy i zamyśliłam się głęboko.
- Jasne. - szepnęłam, poczułam się trochę jak... sprzątaczka. - To kiedy mam zacząć ? - spytałam, gubiąc po drodze swoją godność.
- Nie ! - wrzasnęli mi do ucha Liam, Niall, Zayn i Harry porywając się z miejsc i potrącając przy tym jakąs wazę, która spadła na ziemię krusząc się na małe kawałeczki.
- Co nie ? - przeraziłam się, jednak nie mogę tu mieszkać ? Kompletnie straciłam rachubę, podobno kobieta zmienną jest, ale oni przebili już wszystko.
- Nie, Amy, posłuchaj. - zaczął Liam. - Wcale nie musisz u nas 'pracować'. To tylko Louis stroi sobie żarty - powiedział, wzrokiem miażdząc Louisa, który wrócił z kuchni podjadając marchewkę. Możliwe, że w Louisie krył się normalny człowiek, ale nawet jeśli tak, jak dotąd go nie widziałam.
- Będziesz u nas mieszkać, jak... gość. Długoterminowy gość - uśmiechnął się Zayn, a Harry przytaknął głową.
- Ale jak długo ? Nie mogę tu mieszkać, za darmo, przez całe miesiące... - zasmuciłam się, wizja mieszkania z całą piątka przybrała szare kolory. Troche głupio mi było, że własna matka wyrzekła się mnie i zostawiła na lodzie.
- O to się nie martw. - powiedział Harry, przysiadając się do mnie. - Jakoś sobie poradzimy. - objął mnie ramieniem. Poczułam zapach jego perfum. - To co robimy chrzciny ?
- Trzeba to oblać. - zawołał Louis i pobiegł w stronę wielkiego szklanego barku na drugim końcu salonu. Liam przewrócił oczami i podszedł do kuchni wracając stamtąd z 6 kieliszkami. Louis w tym czasie wrócił i od razu każdemu z nas nalał kieliszek czerwonego wina.
- To mocne ? - spytał Zayn mrugając do mnie jednym okiem.
- Taaak. Napijesz się z nami, Ams ?
- Okey, z chęcią. - odpowiedziałam z wahaniem, niegdy tak na prawdę nie piłam, od czasu do czasu lampka lekkiego białego wina na bankiecie z gwiazdami. Upiłam łyka ze szklanego kieliszka i poczułam w ustach gorzkawy smak alkoholu. Bez wahania skrzywiłam się, ale ze zdenerwowania wypiłam resztę za jednym zamachem. Pytającym wzrokiem spojrzałam na Louisa, a ten dolał mi kolejną porcję wina, która po chwili znowu wypiłam.
- Niech, to laska, mocną głowe masz ! - zaczął mnie 'podziwiać' Niall. - Może coś jeszcze mocniejszego ? - zapytał wskazując ręką na dużą butelkę z bezbarwną ciecza. Skinęłam mu głową, a po chwili duszkiem wypiłam nastąpną porcję alkoholu.
***
Pełna energii biegałam po całym mieszkaniu śmiejąc się głośno. Harry, który już od 10 minut gonił mnie, bo ukradłam mu jego iPhone przystanął na chwilę i oparł się głowa o ścianę.
- Dobra koniec tych wygłupów. -powiedział do nas Liam, wstając i upadając po chwili na swoje pierwotne miejsce. Promile we krwi dawały się we znaki.
- Tak, gramy w coś, inaczej zwariujemy tu z Wami ! - krzyknął z kuchni Niall. Rany, co on tam tak długo robi ? Gdyby mógł mieszkać sam, potrzebowałby tylko kuchni i łazienki. Chociaż za pewne łazienki by się wyzbył, żeby wstawić tam ogromniasta lodówkę.
Podeszłam bliżej do Harrego i oddałam mu telefon, puszczając mu oczko. Chłopak usmiechnął się i chwycił mnie za rękę prowadząc do salonu. Poczułam lekkie mrowienie, gdy jego palce splatały się z moimi.  Usiedliśmy na kanapie, a gdy oparłam się głową o jego ramię, objął mnie czule. Powieki automatycznie mi się zamknęły, a na twarzy zagościł uśmiech. Szczery uśmiech, coś nowego w moim życiu.
- Gramy w butelkę ? - wyparował ni stąd ni zowąd Louis. Trochę bałam się konsekwencji tej gry, ale zostałam przegłosowana. Wszyscy chłopcy byli zachwyceni propozycją starszaka, przez co stwierdziłam, ze muszą o sobie wiedzieć na prawdę wszystko.
- Kręce pierwszy. - warknął Zayn wyrywając butelkę z rąk Nialla. Szybko zakręcił nią i wpatrywał się w podłogę. Gdy szyjka butelki wskazała na Louisa, jego oczy były wielkie jak monety dwu-funtowe.
- No, no no...Tomo... - zaśmiał się szyderczo, zaczęłam się trochę bać. - Pytanie... - zaczął obracać w dłoniach długopis - czy zadanie. - specjalnie upuścił długopis na ziemię, co dodało efektu.
- Nie boję się ciebie, Zayn. - zmiażdżył go wzrokiem Lu, przychylając się do niego. Przez parę sekund siłowali się wzrokiem, co wyglądało tak komicznie, że składałam się ze śmiechu, za każdym razem gdy Zayn poruszał brwiami. - Zadanie. - wydusił w końcu Louis.
- Byłem na to przygotowany. Rozbierz się i wyjdź na miasto. - ja byłam w szoku, ale Niall i Harry tylko pokiwali głowami.
- Stary, mogłeś wymyślić coś lepszego.
- To jeszcze nie koniec. - uśmiechnął się Zayn i szepnął coś na ucho Louisowi. Ten rozdziawił usta z wrażenia i spojrzał z przerażeniem na mulata.
- Ty nikczemny - wrzasnął mu do ucha, śmiejąc się równoczesnie.
Po 10 minutach Louis stał przed nami w samych bokserkach i skarpetkach przekraczając próg drzwi. Niall i Liam dopingowali go krzycząc coś w stylu 'Dasz rade, Tomo. Uda Ci się !'. Louis uśmiechnął się i wbiegł na ulice. Kilku przechodniów aż przystanęło z wrażenia, a gdyby ich wzrok mógłby zabijać z pewnością Louis już byłby martwy. Lu nie zważając na nich ruszył w stronę centrum energicznie wymachując rękami. Szliśmy tak zanim równe 15 minut, a gdy już dotarliśmy do małej knajpki ludzie powoli przestali zwracać na niego uwagę.  Louis nie chciał do tego dopuścić i zaczął na cały głos śpiewać najnowszy hit LMFAO 'I'm sexy and I know it' tańcząc równocześnie. Każdy ruch z teledysku był odpowiednio przedstawiony przez Lu, ale tysiąc razy bardziej seksownie. Podchodził do nieznajomych poruszał biodrami, kiwał się, machał rękami i wrzeszczał cały czas 'I'm sexy and I know it'. Wtem pewna starsza kobietka o jasnej cerze i siwych włosach nie wytrzymała i powoli podniosła się z krzesła. Podeszła jak najbliżej Louisa przyglądając się mu zarazem. Razem w parze wyglądali przekomicznie, babulinka mierząca metr czterdzieści pięć w kapeluszu i Louis o wzroście koszykarza. Ni stąd ni zowąd zamachnęła się wielką skórzaną torebką,którą uderzyła go w twarz. Chłopak skulił się z bólu, i zaczął utykać na jednej nodze. Babcia znowu zamachnęła się i tym razem uderzyła go jeszcze mocniej, ale w brzuch.
- I żeby mi się to więcej nie powtórzyło ! - wrzasnęła na pożegnanie i odeszła w stronę Big Benu.
Harry, który ze śmiechu leżał na drodze podniósł się i pobiegł w stronę Louisa.
- Stary, trzy..- jego wypowiedz przerwał nagły, długi atak śmiechu. - ...masz się ? -  dokończył po chwili i wyciągnął rękę, aby pomóc Louisowi wstać.
Pierwsza zasada jakiej się nauczyłam przebywając z chłopakami ?
Zasada #1. Nie zadzieraj z Zaynem. Jest zdolny do wszystkiego.
Po kilku minutach byliśmy już w domu. Louis przykryty 3 ocami nadal trząsł się z zimna i ledwie co zakręcił butelka. Na szczęście lub nieszczęście szyjka butelki wskazała na Harrego.
- Pytttanie... czy..
- Pytanie. - szybko przerwał mu Harry. Nie dziwię się mu się, boję się JEGO zadań.
Louis zamyślił się krótko, po czym podskoczył na kanapie.
- Wiem, wiem! - krzyknął wskakując na przerażonego Nialla. - Kiedy ostatni raz robiłeś sobie...
- MASZ FANTA !- Harry rzucił w Louisa swoją koszulką. Nie uszło mojej uwadze, ze chciał coś ukryć.
Loui złapał koszulkę i zaczął ją przebierać w dłoniach, wąchać, a nawet założył ją na siebie.
Zasada #2 Nie próbuj zrozumieć Louisa. To jest logicznie niemożliwe.
Niall jako pierwszy otrząsnął się z szoku i pobiegł do kuchni. Po kilkunastu sekundach wrócił stamtąd z 3 paczkami chrupków, chipsów, paluszków. Coś czuję, ze jutro nie zmieszczę się do spodni.
Zasada #3 Nie zgadzaj się na to, aby Niall chodził na zakupy. NIGDY. (Już czuję te 4 kg więcej od samego patrzenia na te słodkości).
Powstrzymywałam się jak mogłam, ale te pyszności, aż się prosiły o zjedzenie. Zacisnęłam usta, aż ułożyły się w cienką linie i pokręciłam przecząco głową, na widok Nialla wpychającego mi do ręki paczkę Milky Stars.
Harry chciał przywrócić całą grę do normy i zakręcił butelką. Butelka kręciła się i kręciła wprawiając nas wszystkich w podniecenie. Serce mi się zatrzymało, gdy butelka wskazała na mnie. Właśnie dlatego nigdy nie zgadzałam się na udział w takie gry, ze strachu...  Na sobie miałam tylko bluzkę Nialla i dresowe spodnie, które wzięłam z pokoju Zayna, jeśli nie będę chciała czegoś zrobić, przyjdzie mi w zamian ściągnąć koszulkę... Harry uśmiechnął się do mnie miło i szepnął mi na ucho :
- Nie bój się, będę łagodny. - kątem oka zauważyłam jak wzrok Zayna przesuwa się po nas jak żrący kwas.
- Pff...- zaczęłam się z nim droczyć, nic nie poradzę na to, ze na mnie tak działał. - Nie boję się Ciebie.
- Jesteś pewna ? - udał zdziwionego i jednocześnie skontaktował się wzrokowo z Louisem, który był zbyt zajęty miętoszeniem koszulki Harrego, i zbył go szybko.
- Tak... i wybieram zadanie. - im dłużej czekałam na zadanie, które miał mi zadać, tym bardziej żałowałam swojej decyzji. Cholera wie, do czego Styles był zdolny.
W tym momencie miałam wrażenie, ze usłyszał moje myśli, bo zbliżył się do mnie i zalotnie uśmiechnął.
- Pocałuj mnie. - powiedział zbliżając swoje usta do moich.
Zasada #4 Nie zakochuj się, Amy. Nie zakochuj się...
____________________________________________________

aaaaaaah, nareszcie ! wiem, czekaliście długo,ale myślę, że było warto. akcja się rozkręca i jestem w szoku, bo rozdział nawet mi się podoba ;d ja mam ferie, także pomyślicie, ze bd miała sporo wolnego czasu, aby pisać, ale (nie)stety wylatuję do UK jutro o 10:45, także całe ferie będę w Wlk Brytanii, ale nie martwcie się, jak już napisze to bd 10000 razy więcej akcji niż tutaj ;p Pozdrawiam :)
+ ZA KAŻDYM RAZEM JAK CZYTAM WASZE SŁODKIE KOMENTARZE MAM ŁZY SZCZĘŚCIA W OCZACH, DZIĘKUJE !

9 komentarzy:

  1. o żesz w mordkę ciekawe co zrobi :DDDDDDDDD aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa nie mogę się doczekać świetny rozdział!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet się podoba?! jest świetny;D
    w końcu się doczekałam ale było warto ;D
    haha śmiałam się jak głupia czytając jak babcia pobiła Louisa;D
    normalnie zazdroszczę Ci- ferie w UK..;D
    życzę świetnej zabawy;D
    czekam na kolejny<3

    OdpowiedzUsuń
  3. łosz kurwa Hazza *.*
    czekam na kolejny! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Siema.
    Sory, że dopiero teraz, ale nie miałam wcześniej czasu...
    Musiałam szkołę ogarnąć i te sprawy... -,-
    Naprawdę świetny rozdział.
    Czekam na piąty i zżera mnie ciekawość co zrobi Amy... ^^
    Ale tak, czy tak na pewno będzie zajebiście.
    Udanych ferii u cioci no i żebyś wróciła cała... XD
    Pozdrów ode mnie 1D jak ich spotkasz. ;)
    Pozdrowienia dla Ciebie i Anglii. ;p
    Powiedz jej, że niebawem ją odwiedzę. XD
    Meliskaaaa ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. super blog :) ja przy tobie się mogę schować :D

    OdpowiedzUsuń