Strony

sobota, 18 lutego 2012

6. 'Małe co nieco.'

Na poczatek: WRÓCIŁAM. Po drugie: chciałam przypomnieć jesli ktoś zapomniał, co się stało w ostatnim rozdziale: więc, Amy obudziła się leżąc w łóżku tuż obok nagiego Harrego, ale dowiedziała się, ze do niczego pomiędzy nimi nie doszło. Podczas codziennego rannego biegania spotkała się z koleżanką ze szkoły, która powiedziała jej, ze Caroline wypisała Amy ze szkoły. Dziewczyna załamana wraca do domu, gdzie pociesza ją Liam. Wkrótce potem Harry i Amy całują się, ale przerywa im dzwonek do drzwi. Do środka wszedł Josh Millington.

Mdliło mnie gdy patrzałam na jego skórzaną kurtkę i ten kpiący uśmiech. Pamiętam jakbym wczoraj wróciła ze szkoły i zastała go z łóżku z moją matką. Przez dwa następne tygodnie obozowałam u taty kryjąc się nie tylko przed paparazzi, ale i świadomością, jaką szmate robi z siebie moja matka. Niestety kiedy już afera ucichła, a Josh zniknął z życia nas obu nigdy nie zdołałam odzyskać dobrych stosunków z Carol. Tymczasem najgorszy sen mojego powrócił gotów wbić mi nóż w plecy i zaatakować po raz kolejny. Ciszę zmącił trzask otwieranych drzwi i ciche stąpanie stóp po panelach.
- Ooo... - Nie zabrzmiało to mile, do kuchni wszedł Zayn. Nie wiem czy zareagował tak ze względu na mnie, czy na Josha, bo jego wzrok biegał omiatając nas od stóp do głów na raz. - Cześć stary. - Tak, to chyba jednak na mój widok.
- Witam, Malik. Jak tam? - zamaskowałam atak wymiotny nagłym napadem kaszlu. Nawet Harry spojrzał na mnie dziwnie.
Zayn kiwnął mu głową i mruknął coś Joshowi co zabrzmiało jak "świetnie". Staliśmy tak w (nie)zręcznej ciszy, która była mi całkiem  na rękę, dosyć długo. Tak długo, aż w końcu nogi zaczęły mnie boleć i nadal nic nie mówiąc usiadłam na krześle stukając palcami o blat stołu, wybijając dobrze znany mi rytm. Inicjatywę przejął Harry, który zaproponował nam wszystkim po szklance soku. Wzrokiem miażdżąc, a w myślach mordując Josha wstałam, odmówiłam i odeszłam do swojego pokoju nosem rysując po suficie. Ledwie przeszłam parę kroków, a ktoś pociągnął mnie za ramię jednocześnie podtrzymując moje plecy.
- Musimy pogadać. - mruknął mi na ucho Harry, kątem oka zauważyłam jak się zaczerwienił. Ostatni raz spoglądając na rozgadanego Josha debatującego z Zaynem podreptałam za Harrym w stronę... No właśnie czego? Tak, to była łazienka. Ogółem wydawało mi się to mało romantyczne miejsce na prywatne rozmowy, ale nie dałam tego po sobie poznać.
- Co jest? - zapytałam ledwie podnosząc wzrok z mojego odbicia w lustrze.  Harry rozejrzał się niepewnie, ale po chwili powiedział:
- Posłuchaj, wiem, co zrobił Ci Josh. Tobie i całej Twojej rodzinie, ale prosze Cię staraj się z nim dogadać. - Jego twarz, kiedy to powiedział była tak poważna, że prawie bym mu uwierzyła. - Proszę Cię, Amy. Chociaż spróbuj. - podszedł do mnie bliżej i chwycił moją rękę. Przyłożył ją sobie do serca, spojrzał na mnie czule i próbował pocałować w policzek. Wściekłość, która wypełniała nawet palce u stóp pokierowała mną i odepchnęłam Harrego. Jak Josh to robił, ze tak szybko i sprawnie potrafił zniszczyć mi całe życie i stosunki z innymi?
- Harry, nie ma mowy. - wykrztusiłam, gdy ten zdziwiony patrzył na mnie swoimi zielonymi oczami. - Nie pogodzę się z Joshem. Zapomnij o tym. - Chłopak obrażony odsunął się ode mnie i wyszedł z łazienki zostawiając mnie na pastwę złych myśli.
Stałam gapiąc się w zaczernione od spływającego tuszu do rzęs policzki. Nie wiedziałam, czy to, co czułam do Harrego to jakieś poważniejsze uczucie, ale ja po prostu nie lubiłam się kłócić. Cierpiałam za każdym razem, jak w u Caroline było coś nie tak. Byłam bardzo wrażliwa, wszystkie dotkliwe obelgi od prasy przyjmowałam do siebie. Dopóki nie stałam się idealna... chociaż nadal nie jestem. Daleko mi do ideału, ale przestałam nawet liczyć swoje wady, kiedy ogłoszono mnie najlepiej zapowiadającą się gwiazdą ekranu 2011. Wyszłam z łazienki,a nim przekroczyłam próg przyłapał mnie Liam. Nic nie powiedział na moje zaczerwienione oczy, ale spojrzał na mnie ze współczuciem, co mi trochę pomogło. Poszliśmy do jego sypialni, która właściwie znajdowała się tuż obok mojej.
- Wiesz, pomyślałem, ze muszę ci pomóc - zaczął tak rzeczowym tonem, ze aż się przeraziłam. - Myślę, ze powinnaś pogodzić się z matką. - Nie wiem jaki miał cel tej całej rozmowy, ale dla mnie to wszystko oznaczało, ze musze się wyprowadzić. - W końcu jesteście sobie bliskie, musicie sobie pomagać.
- Liam, powiedz mi wprost. - przerwałam mu, niecierpliwiąc się. - Mam się od Was wyprowadzić?
Liam wybałuszył oczy i natychmiast zaprzeczył.
- Moim zdaniem twoje relacje z matką są na prawde kiepskie, a to jedyna osobą, z którą możesz porozmawiać o wszystkim. Ona cię na prawdę kocha. - jego ostatnie zdanie utkwiło w mojej głowie. W końcu była moją matką...
- To co zrobiła było na prawdę...- powiedziałam przełykając ślinę - obrzydliwe. Nie wiem czy chcę mieć z nią do czynienia po czymś takim. - Liam pokręcił głową, ale nie przerwał mi ani razu. - Ty nie wiesz jak to jest, miałeś, nadal masz świetne życie. Marzenia ci się spełniają, masz zawsze na kogo liczyć, a ja? - zapytałam samą siebie - Jestem tak cholernie sama, że nawet kot nie chce spędzać ze mną czasu.
Liam zbliżył się do mnie i drugi raz tego dnia pocałował mnie w czoło. Poczułam jakbym wreszcie miała upragnionego starszego brata.
- To twoja decyzja, zrobisz co zechcesz. - Kolejna osoba ze zdolnością narzucania swojej woli innym. W tym momencie poczułam, ze powinnam pogodzić sie z Caroline, bo... Bo ją kocham. A ona kocha mnie. Przynajmniej tak mi się wydaje.
Z pośpiechem ubrałam się i umalowałam, aby jak najszybciej złapać autobus do centrum. Wychodząc starałam się ze wszystkich sił nie trafić na Josha. Niestety na marne.
- Amy! - rozległ się za mną jego głos. Jego seksowny, rockowy głos... Przyśpieszyłam potrącając wieszak i przewróciwszy go na ziemię przystanęłam gapiąc sie w podłogę.
- Czego? - zabrzmiało to tak, ze gdybym nie znała swoich rzekomych umiejętności Aikido, sama zaczęłabym się siebie bać.
- Chcę Cię ostrzec. - wybuchłam niepohamowanym śmiechem, ale Josh nadal kontynuował. - Przed Harrym. - głowa instynktownie zwróciła się w jego kierunku. Dlaczego akurat przed Harrym? - Uważaj na siebie. - westchnął, nieśmiało patrząc mi w oczy.
- Dlaczego mam uważać na Harrego? - krzyknęłam niedowierzając za nim, ale ten już odszedł w kierunku jedzącego Nialla. Wzruszyłam ramionami i wyszłam z domu kierując się na najbliższy przystanek autobusowy. Minęły 2 lata odkąd ostatni raz jechałam środkiem komunikacji miejskiej, chociaż bardzo to lubiłam. Słynne londyńskie czerwone double-deckery dodawały uroku każdej uliczce. Uśmiechnęłam się , choć wiedziałam, że czeka mnie ciężka rozmowa z mamą. Po pierwsze chciałam wrócić do domu i odzyskac kartę. Po drugie chciałam wrócić do szkoły jak normalna uczennica, a nie z pompą i nowymi plotkami. I jeszcze chciałam się z nią pogodzić. Cała podróż na Willey Street zajęła mi 40 minut, a taksówką zeszłoby mi tylko 25. Uroki autobusów, a co.  Wzięłam głęboki wdech przed naciśnięciem dzwonka, a oczy zamknęłam. Do końca nie byłam pewna, czy popełniłam słuszną decyzję. Nikt nie chciał mi otworzyć, dlatego sama weszłam, bo drzwi jak zwykle były otwarte. Caroline zawsze zostawiała drzwi otwarte gdyby tata chciał wrócić do domu... Nadal nie rozumiała, jak bardzo zraniła i jego, i mnie. Przeszłam przez próg jednocześnie jednocześnie wytężając wzrok do granic możliwości. W całym mieszkaniu było ciemno, gdzieniegdzie paliły się świeczki, a zza drzwi łazienki delikatnie padało lekkie światło żyrandola. Podeszłam tam przy okazji potrącając stopą coś, co z dotyku przypominało sukienkę Carol. Spojrzałam przez uchylone drzwi w stronę jacuzzi, które kupiła na 11 rocznicę ślubu jej i Jake'a, a w nim zauważyłam dwoje ludzi, w tym na pewno moją matkę i pewnego chłopaka o brązowych włosach. Ach, tak. Brązowych, KRĘCONYCH włosach.
- No ja pierdole. - powiedziałam pod nosem, kiedy para już mnie zauważyła. Carol instynktownie zasłoniła się ręką, a Harry przyjął postawę obronną i starał się wymyślić cudną historyjkę na swoje wytłumaczenie. - Ty już nic nie mów - pogroziłam mu palcem, opierając się o barykadę drzwi. - Wszyscy jesteście popierdoleni! WSZYSCY! A ty - wskazałam palcem na Harrego - Nawet nie próbuj się więcej do mnie zbliżać, słyszysz? Nienawidzę Cię! Nienawidzę Was! - wrzasnęłam na cały głos, już poczułam, ze całe to uczucie związane z Harrym nie miało przypisanego szczęśliwego zakończenia. Wybiegłam z domu i wpadłam tuż na jadące auto. Serce tak mocno łomotało mi w piersi, ze myślałam, ze wybuchnie. Kierowca nieźle się wkurzył, ale nic nie odwróciło mojej uwagi od Harrego i Caroline. Biegłam przed siebie, aż dobiegłam do parku. Usiadłam na łazwce, a dopiero wtedy na moich policzkach pojawiły się łzy. Wszystko znowu sie tak pięknie spierdoliło... Poczułam jak ławka ugina się pod ciężarem kolejnej osoby. Tuż obok mnie siedział Zayn. Chyba przejął się mną, bo chciał mnie objąć ramieniem. Odtrąciłam go, bo jak już pierdolimy ludzi, to na całego.
- Zostaw mnie. - mruknęłam, gdy spróbował kolejny raz.
- Co sie stało? - domagał się wyjaśnienia, nie miałam ochoty na rozmowy a zwłaszcza z nim.
- Zostaw mnie, kurwa! - krzyknęłam i uciekłam tym razem celnie w stronę mojego nowego domu, w którym będę musiała mieszkać znacznie dłużej niż się spodziewałam. 
U progu przywitał mnie nie kto inny jak Josh. Wyminęłam go w drzwiach, chcąc jak najszybciej znaleźć się w "swojej" sypialni wręcz marząc o śmierci.
- Co jest? - zapytał tak delikatnie i czule, ze postanowiłam mu wszystko wyjawić. Przenieśliśmy się do salonu, a Josh nalał mi wina. Procenty zawsze i wszędzie.
- Harry... Harry..- chlipnęłam mu w ramię. - On... i Caroll... - potężnie pociągnęłam nosem dostając typowej histerii. Cała ta sytuacja już dawno mnie przerosła, ale dzisiaj sięgnęła sedna. Było na prawdę źle, jeśli żaliłam się komuś takiemu jak Josh.
- Cii..- uciszył mnie szeptem. - Będzie dobrze. Harry to zły człowiek, skrzywdził Cię. - potakiwałam mu głową jak maszyna. Chyba o drodze zgubiłam własne "ja" i zamieniłam się w... potwora. Chciałam już odejść. Tam, gdzie troski nie istnieją.




__________________

to 3 rozdział, który mi się podoba. wow.
Mam pytanie: Czy będzie Wam przeszkadzało jeśli od czasu do czasu w opowiadaniu pojawią się przekleństwa? Osobiście tego nie lubię, ale pytam Was.
+ Jeśli mam kogoś informować co do nowego rozdziału dajcie gg, twittera, fbl, czy coś.
Nowy rozdział przewiduje jakoś za tydzień, nie jestem w 100% pewna

11 komentarzy:

  1. mi to nie nie przeszkadza jak będą przekleństwa, a rozdział świetny :D <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej. mi ten rozdział się również bardzo podoba!<3 zapraszam do mnie; ))
    @klaudialove1dxx

    OdpowiedzUsuń
  3. jesteś niesamowita, po prostu woooow, <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. genialne opowiadanie.! dodaj jutrooo rozdzial.! pls. ; <
      < 33

      Usuń
  4. Witam :)
    Byłabym Ci niezmiernie wdzięczna, gdybyś informowała mnie o nowych notkach na GG. Strasznie mi Twoje opowiadanie do gustu przypadło. Masz niesamowity, wyjątkowy talent. Czytam, raz umieram ze śmiechu, raz wczuwam się w smutek bohaterki. Jak dla mnie - fenomen. Dzięki wielkie, że piszesz to opowiadanie.

    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i zostawiam na siebie namiary - GG - 26011580.

    Ciepłe pozdrówka, Kasia. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No genialne !
    Naprawde podziwiam cie za to jak piszesz :)
    A no i wulgaryzmy mi nie przeszkadzają, bo nie używasz ich za często więc nie jest to takie sztuczne i wymuszone. No i naprawde gratulacje za tak świetnego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  6. nie przeszkadza co ty :D
    ja bym prosiła o informacje i opowiadaniach na moje gg 22979358 :P

    OdpowiedzUsuń
  7. fajny rozdział ;)
    Harry, zły człowiek ? O.o

    OdpowiedzUsuń
  8. 'Widać' to, że wczuwasz się w bohaterkę, w to co ona czuje i wgl. Chcesz mnie informować o nowych na tt ?. @MrsHoran143 :D

    OdpowiedzUsuń
  9. łał!! ale emocje!! mi osobiście nie będą przeszkadzały przekleństwa:D
    rozdział świetny!!;D czekam na kolejny:)

    OdpowiedzUsuń